Sierpień 2015
- I don't care! I love it! I don't care! - Lena uśmiechnęła się szeroko na widok przyjaciółki Karoliny, która z zamkniętymi oczyma krzyczała i skakała w rytmie piosenki. Nie zastanawiając się długo dołączyła do niej, śpiewając głośno. (Cóż, jeśli dźwięki wydobywające się z nich można było nazwać śpiewem) - I've got this feeling on the summer day, when you were gone... I crashed my car into the bridge, I watched, I let it burn! I threw your shit into a back and push it down the stairs! I crashed my car into the bridge... I don't care! I love it! I don't care!
Popularny w Rzeszowie Grand Club był wypełniony po brzegi, co sprawiało, że jak zwykle atmosfera była niesamowita. Nałkowska czuła w głowie cudowne uczucie upojenia, gdzie alkohol już oddala od człowieka troski i niepotrzebne myśli, a jeszcze nie przejmuje kontroli nad ciałem, a w przypadku Leny - językiem.
Bo dziewczyna chciała choć na chwilę zapomnieć, że cudowne wakacje już się kończą, a za rogiem czeka trudny powrót do rzeczywistości. Już jutro czekała ją pierwsza integracja całego sztabu Asecco na Podpromiu. Przedstawienie nowych zawodników, omówienie nowych celów na cały sezon.
Zdecydowanie nie będzie to dla niej łatwy start. Kiedy dowiedziała się, że Kurek z pokorą przeprosił się ze swoimi uprzedzeniami i podpisał kontrakt z Rzeszowem, o mało nie zeszła na zawał.
Od czasu ich rozstania, widziała go dosłownie kilka razy. Kiedy tylko wróciła do Polski, wyprowadziła się z ich wspólnego mieszania w Bełchatowie, które i tak było wiecznie puste. Wróciła do rodzinnego domu, biorąc kilkumiesięczny urlop dziekański.
Długo nie mogła się pozbierać po jego zdradzie, jednak pewnego dnia po prostu postanowiła wynieść całe swoje życie z Kielc i Bełchatowa przeprowadzając się do Rzeszowa, gdzie udało jej się zacząć wszystko od zera.
Postanowiła dokończyć tylko jeden kierunek studiów, lingwistykę stosowaną. Studiowała także psychologię biznesu, jednak po uzyskaniu licencjatu odpuściła sobie ten kierunek.
Na początku mieszkała kątem u znajomych, jednak po znalezieniu pracy dorywczej oraz z ogromnym wsparciem rodziców udało jej się wynająć malutkie, klaustrofobiczne mieszkanko, w którym żyła kilka miesięcy.
Jednak potem załapała się na staż w Resovii. Początkowo była tylko i wyłącznie tłumaczką, jednak kiedy włodarze klubu postawili na intensywniejszy, otwarty kontakt z kibicami, okazało się, że Lena świetnie sobie radzi w prowadzeniu fanpage'a, instagrama, snapchata i twittera klubu. Doskonale układała się jej współpraca z chłopakami, którzy tworzyli telewizję Asecco Resovia TV.
Zawsze starała się przybliżać kibicom każdego zawodnika, czym zyskała sympatię szczególnie damskiej części fanów drużyny.
Po jakimś czasie jej stanowisko zostało sformalizowane, a pokaźna pensja pozwoliła jej na pewne stąpanie obraną przez siebie drogą.
Nie zawsze było kolorowo, jednak była cholernie dumna z faktu odbicia się od dna.
Ale oczywiście Kurek znów pojawi się w jej życiu. Ze swoim kumplem od siedmiu boleści, Andersonem.
Próbowała wyprzeć z pamięci kilka spędzonych razem lat. Coraz łatwiej szło jej usuwanie ze świadomości czasów, kiedy byli razem naprawdę szczęśliwi - wspólne weekendowe wypady i wycieczki, imprezowanie w wolnych chwilach ze znajomymi, czy spokojne wieczory z miłą kolacją i jeszcze milszym okazywaniem uczuć w ogromnym łóżku.
Starała się też nie pamiętać, z jaką dumą nosiła koszulkę z jego nazwiskiem na meczach Skry czy reprezentacji.
Za to wydobywała na wierzch wszystkie mniej idealne wspomnienia i uczucia.
Humory Bartka po przegranym meczu, czy też po każdym spotkaniu spędzonym na ławce - Kurek nie był wtedy łagodny dla nikogo, Lenie też nie okazywał litości.
Bartek narzekający, że nie otrzymuje od niej należytej ilości czasu i wsparcia. Cóż, chociaż bardzo chciała, Nałkowska nie była w stanie przychodzić na każdy mecz i trening. Na nic nie zdały się tłumaczenia, że egzaminy na studiach są naprawdę ważne.
Nieprzyjemne kłótnie, które Bartek prowadził tylko i wyłącznie krzykiem i przeklinaniem. Wtedy Lena była jeszcze naiwna i głupia. Nie potrafiła powiedzieć narzeczonemu, że okropnie ją rani, kiedy wytyka jej rysy w idealnym wizerunku jako jego partnerki.
Bo zawsze była JEGO. Górował nad nią, rządził, traktował jak swoją własność. Tak właśnie go musiała zapisać, i ze wszystkich sił próbowała tego dokonać.
- Ja pierdole, patrz kto przyszedł! - Z myśli wyrwał ją krzyk Karoliny, prosto do jej ucha. Tylko tak mogły się porozumieć w ogłuszającej wrzawie.
Lena niechętnie powędrowała wzrokiem w kierunku boksu, gdzie siedziała reszta jej koleżanek.
- Co tu robi Panna Wieszak? - Nałkowska zanotowała nagły skok ciśnienia i adrenaliny.
Długonoga blondynka właśnie witała się z dziewczynami sączącymi powoli drinki w loży. I to nie byle jaka blondynka, bo Magdalena Lis. Młodsza siostra jej przyjaciółki, Weroniki. Już w wieku dwudziestu jeden lat, stawiała pewne kroki na ścieżce kariery modelki.
To, że za sobą nie przepadały, było widoczne przy każdym ich spotkaniu. Zła chemia i kilka nieprzyjemnych sprzeczek na początku ich znajomości wystarczyło, by konflikt pogłębiał się z upływem czasu.
- Wera nie mówiła, że będzie tu ta krowa... - Lena wycedziła przez zaciśnięte zęby, czując jak cały jej dobry humor pozdrowił ją na 'do widzenia'.
- Spokojnie, Lena... Tylko bez scen, przyszłyśmy się dobrze bawić... - Karolina powstrzymała ją, kiedy ta wyrwała się energicznie w stronę ich loży.
- Dobra zabawa właśnie uciekła przez drzwi, którymi ta krowa tu weszła... - Nałkowska uraczyła przyjaciółkę zdenerwowanym spojrzeniem. Po chwili jednak wzięła głęboki oddech i poprawiła swoje krótkie, rozjaśnione włosy. - Na co czekamy? - Tym razem to Lena wzięła pod rękę Karolinę i pociągnęła ją w stronę loży. - Trzeba się przywitać!
- Proszę, kogo wpuścili do klubu... - Lena czuła na sobie lustrujący wzrok Magdy, od którego w jej żołądku nastał niepokój.
- Magda, zachowuj się! - Jej starsza siostra próbowała nie dopuścić do krwawej walki dwóch kobiet, jednak każdy wiedział, że jest na straconej pozycji.
- Patrz! Jak sobie zniżyli poziom! - Lena usiadła dokładnie naprzeciwko znienawidzonej znajomej, z miejsca porywając swojego drinka. - A właśnie się zastanawiałam po kim sprzątali tę słomę prowadzącą do naszej loży... - Kątem oka dostrzegła jak Karolina przygryza wargi by się nie roześmiać. - Mogłam się domyślić, że przyjechała nasza kochana Madzia... - Kończąc uśmiechnęła się promiennie do czerwonej na twarzy, młodszej Lis. Upiła duży łyk niebieskiej, wysokoprocentowej cieczy, czując przemożną potrzebę zapalenia.
- A nasza Lena jak zwykle musi pokazywać wieśniackie maniery wyniesione z domu... - Wyważonym gestem poprawiła włosy i poświęciła swoją uwagę idealnie zrobionym paznokciom.
- To nie ja wpraszam się do cudzej loży na krzywy ryj... - Lena czuła na sobie palący wzrok Weroniki. Domyślała się, że wkrótce dowie się, dlaczego musi przebywać w towarzystwie najbardziej wkurwiającej osoby na ziemi.
- Lena uspokój się... ja powiedziałam jej, żeby wpadła chociaż na chwilę... Jest przejazdem w Rzeszowie, a nie widziałyśmy się z pół roku...
Lena poczuła drganie powieki. Nie chciała wyjść na stuprocentową zołzę w stosunku do przyjaciółki, ale nie chciała również przebywać ani minuty dłużej z jej siostrą.
W końcu Weronika przyjechała na weekend z Kielc specjalnie dla niej. Coś w głowie jej świtało, że wspomniała o Magdzie, ale jak to ostatnio często w przypadku Leny, słyszała to, co słyszeć chciała.
Zarówno Weronika i Karolina, oraz reszta ich grupki - Ania i Patrycja patrzyły na nią wyczekująco. Już otwierała usta, by odpowiedzieć, jednak wyprzedziła ją blond krowa.
- Jezu, siostra! Dlaczego ty się jeszcze tłumaczysz? Ja i tak nie będę tu długo siedzieć... - Westchnęła przeciągle i zaczęła wachlować się kopertówką. - Tu są negatywne wibracje...
Lena szybko odwróciła wzrok, by nie patrzeć na utrapienie swojego życia. Uznała, że po prostu będzie ignorować młodą Lis, i wszystko będzie w porządku.
- Lenaaaa... a jakichś wolnych to tam nie masz? - Kilka kolejek później i temat oczywiście zszedł na płeć przeciwną. A szczególnie na tą część wysportowaną, wysoką i niebywale utalentowaną siatkarsko. Autorką pytania była Ania, jej sąsiadka, obecnie studentka ostatniego roku budownictwa. Od kilku miesięcy wolna jak ptak, śliczna brunetka.
Lena przed odpowiedzią westchnęła tęsknie.
- Wolni są... ale ci najlepsi... - Wzruszyła ramionami w jednoznacznym geście, myśląc szczególnie o jednej, niestety nieosiągalnej partii. Musiała wygląć żałośnie, kiedy półleżała na stoliku bawiąc się pustym kieliszkiem.
- Oj bo ty to zawsze wybrzydzasz! - Odezwała się Patrycja ze swojego miejsca. Lena tylko pokazała jej język.
- Ja tam nie będę przebierać... Wezmę co mi dadzą! Lena no...
- O matko, jakie wy żałosne jesteście... - Odezwała się Magda vel Wrzód Na Tyłku, zwracając na siebie uwagę wszystkich. - Myślicie, że ona ma w ogóle jakiś z nimi kontakt? - Zaśmiała się o mało nie wylewając swojego bezalkoholowego, bezglutenowego i prawdopodobnie niezwykle obrzydliwego drinka. - Pewnie tak samo jak wy fantazjuje na widok kawałka ich gołej skóry, kiedy czyści im buty czy coś... - Rzuciła jej spojrzenie typu "Ja but, ty podeszwa, o kurwa chyba cię właśnie rozdeptałam"
- Magda! - Weronika czerwona na twarzy pragnęła opieprzyć swoją siostrę. Lena nawet nie słyszała jak próbuje wbić jej choć trochę przyzwoitości do głowy, gdzie u normalnych ludzi zwykle przebywa mózg.
Dostrzegła przy barze niezwykle wysokiego, szerokiego w barkach mężczyznę o brązowych, idealnie ułożonych włosach. Jej lekko zawianym zmysłom potrzebne było kilka sekund, by rozpoznać stojącą do niej tyłem sylwetkę.
A był to Russell Holmes - jej przyjaciel, a zarazem jej największe zauroczenie od roku. Oczywiście Amerykanin był zupełnie poza jej zasięgiem - chociaż jego związek z narzeczoną, Sarah nie układał się najlepiej, to pewnie po powitaniu na świecie ich synka, wszystko wróciło na właściwe tory.
Choć Lena zdawała sobie sprawę, że ich znajomość może przynieść jej wiele cierpienia, nie potrafiła zrezygnować z ich przyjaźni.
- Wiecie co... negatywne wibracie pójdą się przejść... - Nałkowska wstała z uśmiechem podnosząc swoją torebkę.
Dziewczyny próbowały uspokoić ją i przekonać, by została. Oczywiście oprócz Magdy, która postawiła jej krzyżyk na drogę. Jednak Lena wskazała subtelnie bruneta przy barze, mrugając porozumiewawczo, więc w odpowiedzi dostała wyraźne skinienia głowy i wesołe uśmiechy.
Zastanawiała się, gdzie Holmes posiał Sarah. Przecież nie przyszedłby tu sam, chociaż klub był dość popularny wśród zawodników i sztabu Resovii. Rozejrzała się jeszcze wokół siebie, jednak nikogo znajomego nie dostrzegła w lożach, czy na parkiecie.
Jednak wtedy zorientowała się, że brunet stojący obok Russella jest jej dziwnie znajomy.
Kiedy wreszcie dopasowała sylwetkę do nazwiska momentalnie zwolniła krok, a w jej umyśle jak za naciśnięciem przycisku pojawiła się scena z Moskwy, kiedy Anderson tłumaczy jej, że zdrada Bartka częściowo leży na jego koncie.
Gwałtownie pociemniało jej przed oczami, a bolesny oddech ugrzązł jej w płucach. Znikąd znów była starą, niepewną siebie Leną, która bała się samodzielnie wykonywać kroki przed siebie. Znów jej serce było beznadziejną, bezkształtną masą, wyrwaną boleśnie z rąk Kurka.
Nagle poczuła jak ktoś wpadł na nią i musiała ratować się przed utratą równowagi. Spojrzała z naganą w oczach na niedoszłego oprawcę, ale ten nawet nie zauważył, że prawie spowodował na niej ciężki uszczerbek na zdrowiu.
Nie mogła już wrócić do loży. Magda zrównałaby ją z ziemią mając ubaw do końca życia. Lena wzięła więc głęboki oddech i próbowała wziąć się w garść.
- Dobry wieczór, tatusiu... - Specjalnie oparła się o bar po jego lewej stronie, by stać jak najdalej od Matta. Obserwowała, jak obydwoje skupiają na niej swoją uwagę. Jednak podczas gdy twarz Russella wyraźnie się rozpromieniła, Anderson wyglądał jakby zobaczył ducha.
Jej nadzieja na to, że Amerykanin jej nie rozpozna, uleciała jak powietrze z przebitego balonu.
- Lena! Co ty zrobiłaś z włosami?! - Usłyszała, kiedy przytulił ją do siebie.
- Obcięłam... - Wzruszyła ramionami kiedy patrzył się na nią krytycznie. Ale uwielbiała, kiedy na nią patrzy tymi swoimi cudownymi, ciemnymi oczyma, więc nie zwracała uwagi na to że nie pochwalał jej decyzji.
- Lena, to jest Matt Ander....
- Wiem kto to jest... mieliśmy okazję się już poznać. - Posłała brunetowi krzywy uśmiech.
Zmienił się od czasu nieprzyjemnego spotkania w Moskwie. Wyglądał... dojrzalej. Pewnie przez zarost na policzkach i dobrze ułożonej fryzurze. Lena czuła na sobie cały czas jego wzrok, niczym fizyczny dotyk. Musiała przyznać przed sobą, że była ciekawa jakie myśli kłębią mu się w głowie.
Obserwowała, jak zaskoczony Russell posyła Andersonowi pytające spojrzenie. Zaśmiała się pod nosem zamawiając u wytatuowanej barmanki Jim Beam'a ze spritem.
- Wygląda na to, że twój kolega nie pochwalił się, że zaprowadził Kurka do ruskiego burdelu i wcisnął mu jakąś dziwkę do łóżka... - Lena nie mogła powstrzymać śmiechu. Opowiadała Holmes'owi o burzliwym zerwaniu zaręczyn, jednak nie wspomniała o udziale w nim Matta. Kątem oka dostrzegła zmieszane miny obydwu mężczyzn. Russell patrzył na kolegę z wyrzutem, a ten zamrugał kilkakrotnie i poprawił się na swoim miejscu.
- Naprawdę bardzo mi przykro, za to, co się stało... Gdybym wiedział, że Bartek miał narzeczoną... - Lena powstrzymała gestem dłoni jego tyradę. Odkopywanie przeszłości nie było dobrym pomysłem.
- Co się stało się nie odstanie. - Upiła porządny łyk idealnie schłodzonego drinka. Przez moment przez jej głowę przewinęła się myśl, że może już nie powinna pić. Prawdopodobnie była to jedna z jej ostatnich trzeźwych przemyśleń tego wieczoru.
Matt
Był świadomy faktu, że świat był mały, ale dziś przekonał się, że jest on mikroskopijny.
Wciąż miał w pamięci nieprzyjemny poranek w Moskwie, gdzie do hotelu Bartka, w którym nocował po ostrej imprezie zawitała drobna, czarnowłosa dziewczyna. Dla jego skacowanego umysłu dziewczyna była wyrwanym z innej bajki, pięknym elementem niepasującym do okropnego miejsca, gdzie znaleźli się z Kurkiem. Kiedy konfrontowała się z byłym narzeczonym z jej sylwetki bił ogromny smutek, który spowodował Bartek. A on - ostatni idiota stał jak kołek, przyglądając się całej scenie. Kiedy wybiegł za dziewczyną w desperackim geście zadośćuczynienia błędu, spojrzała na niego z taką pogardą i bólem, że poczuł się jak ostatni sukinsyn. Pewnie nim zawsze był, tylko niebieskie, przepełnione tysiącem emocji oczy dobitnie mu to uświadomiły.
Teraz nie widział dobrze tych bajkowych tęczówek. Krótkie spojrzenia jakie mu posyłała były nasycone urazą i smutkiem. Za to kiedy rozmawiała z Russellem jej twarz się rozpromieniała, a na jej ustach pojawiał się zauważalny uśmiech. Musiał przyznać, że w krótkich jasnych włosach wyglądała pięknie i dojrzale. Nigdy nie śnił, że jeszcze kiedykolwiek ją zobaczy.
Holmes właśnie kończył pokazywać jej album z ponad setką zdjęć swojego małego synka, Erica. Lena kończyła pić któregoś z kolei drinka, prosząc dumnego tatę, by przyniósł kiedyś szkraba na trening, by mogła go poznać. Anderson sam oddałby duszę, by móc się napić normalnego drinka, wylewając przy tym swój sok owocowy do kibla. Jednak był kierowcą, a Russell spożył już kilka piw.
Zdziwił się, kiedy Holmes zadzwonił do niego zdenerwowany, czy nie chciałby wybrać się z nim do klubu. Jednak zgodził się bez zbędnego dumania, nie chcąc siedzieć sam w nowym, pustym jeszcze mieszkaniu.
- Muszę was przeprosić, chłopcy. - Lena wstała chwiejąc się lekko.
- Wszystko ok? - Russell spojrzał się troskliwym wzrokiem na dziewczynę. Anderson nie mógł oprzeć się wrażeniu, że ta dwójka była ze sobą naprawdę blisko. Nie przypominał sobie, żeby przyjaciel kiedykolwiek był tak wyluzowany w towarzystwie swojej narzeczonej, czy jakiejkolwiek innej dziewczyny. Potrząsnął głową próbując odpędzić od siebie ten tok myślenia.
- Tak, muszę do łazienki...
- Tylko uważaj na siebie... - Lena skinęła głową i udała się w stronę WC. Widać było, że wypity alkohol ma wpływ na jej motorykę, ale dzielne szła w miarę prosto.
- Nie znam tego Kurka, ale musi być z niego skurwiel. - Głos Russela wyrwał Andersona z zamyślenia. Spojrzał się na przyjaciela, który wzrok utkwiony miał w miejscu, gdzie brunetka zniknęła za drzwiami damskiej toalety.
- On po prostu popełnił błąd... - Poczuł potrzebę obrony kolegi. - Kto ich nie popełnia? - Westchnął mając przed oczami swoją burzliwą przeszłość. - Ja też miałem w tym swoją zasługę...
- Nie powiesz mi, że przejąłeś jego ciało i bzyknąłeś ruską dziwkę ... - W głosie Holmesa dominowała złość.
- Nie, ale czuję się winny... wiesz jak mi po Kim odbiło. - Starał się nie myśleć o tym niespokojnym rozdziale życia. Usłyszał śmiech przyjaciela
- Ja pierdole, czy to zawsze musi kończyć się tak samo? - Matt spojrzał na Russella pytającym wzrokiem. - Na początku zawsze jest zajebiście, a później zawsze jest jedno, wielkie głębokie gówno! Boli jak cholera. Nie tak było z Kim? - Anderson patrzył w osłupieniu na przyjaciela. Pokiwał w milczeniu głową.
- Jest aż tak źle z Sarah? - Zapytał cicho wiedząc, że dotyka czułego punktu przyjaciela. Ten westchnął, dopijając piwo.
- Skoro już wiesz jak to się kończy, mam radę... nie zakochuj się... - Anderson uśmiechnął się krzywo, pozwalając, by milczenie wyraziło jego aktualne odczucia.
Kątem oka zobaczył, jak Lena chwiejnym krokiem udaje się w stronę wyjścia na taras klubu. W jego ocenie nie wyglądała najlepiej, kiedy obijała się od bawiących się ludzi. Szturchnął Russella pokazując mu dziewczynę. Ten obrócił się, przygotowując się do wstania z miejsca, jednak Matt powstrzymał go.
- Słuchaj... mogę z nią porozmawiać chwilę na osobności? - Przyjaciel rzucił mu zdziwione spojrzenie, jednak pokiwał głową.
- Nie pozwól jej zaczadzić sobie płuc papierosami... - Anderson pokiwał głową i podążył za dziewczyną.
Siedziała na ziemi opierając się o jeden z filarów, schowana przed widokiem bawiących się ludzi. W milczeniu wpatrywała się w nocną panoramę miasta, zaciągając się papierosem.
- Możemy porozmawiać? - Zapytał ostrożnie stając na przeciwko niej. Uraczyła go krótkim, pełnym niechęci spojrzeniem.
- Gdybym powiedziała 'nie' dałbyś mi spokój?
- Nie. - Usiadł na podłodze jakiś metr przed nią. Wręcz czuł bijące od niej napięcie.
- Ostrzegam, jeśli będziesz próbował wrócić do tematu Moskwy, rzucę się z balkonu... - Jej ton wskazywał na niezwykłą pewność, że jest zdolna to zrobić.
- Uwierz mi, ja też nie chcę do tego wracać...
- To po co tu jesteś? - Miał wrażenie, że jej oczy przewiercają mu duszę. Nie wiadomo dlaczego pragnął, by przestała patrzeć na niego z taką nienawiścią.
- Skoro mamy razem pracować, chciałbym żebyś nie zabijała mnie wzrokiem codziennie. - Dziewczyna odrzuciła głowę do tyłu nie mogąc powstrzymać śmiechu.
- Myślę, że będę zajęta zabijaniem wzrokiem kogoś innego... - Powiedziała, gasząc papierosa w popielniczce na kolanach. Sekundę później wyciągała już następnego.
- Może po prostu powiesz mi co o mnie myślisz i będziemy mieli to z głowy?
Lena spoważniała skupiając wzrok na Andersonie.
- Rzecz nie w tym, co o tobie myślę... a to co czuję, gdy na ciebie patrzę... Myślałam, że mam za sobą przeszłość. Jestem żałosna... jedno spojrzenie na ciebie i znów mam wszystko przed oczami... wraca wszystko. W dupie mam to, co zrobiłeś... Bartek chciał mnie zdradzić to zdradził, i zrobiłby to bez twojej pomocy... ale kurwa przez ciebie znów o tym myślę! A już nie chcę... - Anderson bezradnie patrzył, jak z jej oczu płyną łzy. Już miał coś powiedzieć, kiedy znów się odezwała. - Jestem taka żałosna... teraz ryczę jak dziecko, ciekawe jak będę się zachowywać przy Bartusiu... Boże zlituj się nade mną!
- Przeżyłaś zranienie przez najbliższą osobę... nie zapomnisz o tym ot tak, nawet gdybyś chciała. - Nie wiedzieć czemu chłopak współczuł dziewczynie i chciał ją pocieszyć. Gdyby był mądrzejszy, zawołałby Holmesa, żeby zajął się przyjaciółką, jednak najpierw chciał oczyścić napięcie między nim a dziewczyną.
- Muszę się wziąć w garść...a tymczasem schlałam się i wylewam żale kumplowi ex narzeczonego. - Matt powstrzymał wypełzający na twarz uśmiech, kiedy Lena rozpoczęła autokrytykę. Dostała w międzyczasie czkawki i robiła zabawny grymas po każdym ataku. - Błagam, zabij mnie i oszczędź mi wstydu.
- Może po prostu odwiozę cię do domu? - Dziewczyna spojrzała na niego ze złością.
- Ja się przyszłam tu bawić! - Lena opierając się o filar podniosła się do pozycji stojącej. Nie wyglądała jednak zbyt pewnie. - I mam zamiar to właśnie robić! - Odepchnęła się i próbowała obrać kierunek w stronę wejścia do środka. Jednak zachwiała się, jak gdyby uderzył ją boczny podmuch wiatru i tylko Anderson ochronił ją przed upadkiem.
- Wszystko w porządku? - Poczuł, jak opiera się o niego całym ciężarem ciała.
- Jezu... jaki helikopter... - Nie miał pojęcia o czym przed chwilą zakomunikowała, ale nie brzmiało to dobrze.
- Nie rozumiem... Chcesz wymiotować? - Zapytał wystraszony, ciągnąc dziewczynę w stronę barierki.
- W głowie mi się kręci... - Usłyszał, kiedy stanął w pobliżu balkonu. Chwyciła oparcie, jednak przytrzymywał ją w pasie, gdyż niebezpiecznie wychylała się do przodu. Gdyby ktoś mu powiedział, jak przebiegnie dzisiejszy wieczór, za żadne skarby świata nie uwierzyłby.
- Jezu! Powiedz mi, że ona nie wymiotuje... - Usłyszał za plecami głos Russella i westchnął z ulgą.
- Nie. Jeszcze nie... - Popatrzył na Lenę, która oparła się łokciami o barierkę, chowając twarz w dłoniach.
- Dogadaliście się chociaż? - Russell położył dłoń na plecach dziewczyny i masował delikatnie.
- Chyba... Pytanie tylko, czy będzie to jutro pamiętać? - Wzruszył ramionami. Nagle Lena podniosła się i odwróciła twarzą do obydwu mężczyzn.
- Magda Lis to suka! - Krzyknęła i wyrwała się do przodu.
Szok nie pozwolił Andersonowi zareagować. To Holmes złapał dziewczynę w pół i przytulił do piersi.
- Tak, to zła kobieta jest... - Posłał Mattowi spojrzenie "Jest Źle", kiedy Lena zaczęła płakać w jego koszulkę.
- Boże! Jak ja jej nienawidzę... - Zaszlochała powoli osuwając się na ziemię. Holmes wywrócił oczami i wziął ją na ręce.
- Gdzie zaparkowałeś?
* -Wypowiedzi zredagowane kursywą to wypowiedzi w języku angielskim.
***
Hej wszystkim!
Dziękuję wszystkim, za zostawienie po sobie śladu! Uwielbiam was... <3
Wiem, że mam u Was sporo zaległości. Obiecuję nadrobić je wszystkie wkrótce. Błagam o cierpliwość :)
Ten rozdział ciężko mi się pisało, muszę przyznać... i naprawdę dłuuuugo. A od środka zaczął żyć własnym życiem o.O Ale jak zwykle przez początki ciężko mi się przebić więc potrzebuję dużo motywacji :)
Buziaki i jeszcze raz dziękuję za odzew :)
PS. Według mnie Anderson jest czystą perfekcją i nikt nie wmówi mi że jest inaczej :) Jest tak od momentu kiedy pierwszy raz zobaczyłam młodego, nieopierzonego Amerykańca na boisku :D